tak nazywała się ta wioska w której mieliśmy wypadek, jedna pani Maria Göbl przyjęła nas pod dach, cała wioska zrobiła zbiórkę ubrań i parę szylingów (200) , w ciągu 4 dni załatwili wszystkie formalności w Linz - dostaliśmy odszkodowanie za motor , który tam został, za straty moralne, za ból, na bilet powrotny itp. Wróciliśmy oczywiście auto-stopem a pieniądze mieliśmy na początek wspólnego życia